Złośliwość czyli taka ludzka natura (19 Niedziela Zwykł...
Tym bardziej rozumiemy Eliasza, który szedł przez pustynię. Tam to jest ciepło. I nie ma naszych wygód.
Właściwie to on uciekał. Miał do pokonania odległość z Gdyni do Warszawy. Ratował życie przed przewrotnymi sercami Izraelitów, bo okazało się, że odwrócono się od Boga do Baala.
Załamała go ta przewrotna postawa. I brak owoców jego prorokowania. Nie chciano go słuchać. A potem o nim marzono w następnych pokoleniach.
Chciał się poddać. Właściwie to tak czasem jak my. Chcemy dobrze a ludzkie serce swoje i po złośliwości, że my też mówimy: żyć nam się nie chce, mam dość.
Dlatego w 2 czytaniu: Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni!
Ta postawa złośliwości przeszkadzała słuchaczom Jezusa. Krytykanctwa, narzekania, przewrotności, konfrontacji, zawsze źle, nie tak.
Czekano na Mesjasza, na Mannę z nieba, ale jak Jezus przyszedł i rozmnażał chleb to zawsze coś przeszkadzało. Zawsze nie tak.
Dzisiaj też przeszkadza. W społeczeństwie, w rodzinie, w kościele. Jak coś się robi dobrego przeważnie kontr argument. Wrażenie, że cokolwiek się w tzw. Kościele zrobi zwłaszcza wobec spraw religinych to pojawia się komentarz, a trzeba było inaczej. Zawsze źle. Przestrzeń publiczna pełna jest takiej postawy szukania dziury w całym.
Sprawa Komunii św. jakby na czasie. Kto ma a kto nie ma przyjmować i za co.
Po prostu wierz, kochaj i przyjmuj.
Pogoda też zawsze nie ta? Kazanie za krótkie za długie.
To jak to jest z naszą ludzką naturą?
By innym chciało się żyć?
I Bóg mógł coś jednak zrobić coś dobrego przez drugiego człowieka?