Przeciwnik (24 Niedziela Zwykła)

kontrojanski-300x223Kiedy ostatnio graliśmy w piłkę?

Zapewne oglądaliśmy siatkówkę, koszykówkę, jakiś mecz piłkarski. Dzieci i młodzież grają w FIFA. Wiara w naszą drużynę i pewność, że przeciwnik musi ponieść klęskę. Nasza drużyna musi wygrać.

Na boisku wszystko jest prostsze. Drużyny są poubierane w stroje klubowe i wiadomo z kim się gra. I do której bramki strzela. I kto jest przeciwnikiem. Jak nie przekupiony 😉

Gorzej już w życiu, też rozgrywamy mecze, ten z nami, a ten przeciw nam i jak w klubach dziś jest jutro gra przeciw nam. Niby chcemy ubrać nagiego i ogrzać a od bokiem rozgrywamy nasze mecze.

W świecie ducha i działania  jest jeszcze trudniej. Czy w życiu sumienia czy uczynków. Życiowych myśli czy wyborów.

Doświadczył tego św. Piotr, kiedy usłyszał zejdź mi z oczu szatanie! Chciał dobrze, po swojemu, ale jego zamiar przeszkadzał Jezusowi. Nie zgodził się z jego wolą i zamysłem działania.

Pytanie dlaczego? Bo myśląc o tym po swojemu co dla Jezusa jest dobre myślał tak naprawdę o sobie. Bo co spotka Jezusa to i jego. A on inaczej widział zwycięstwo Jezusa.

Trochę to dziwne, ale słowo szatan oznacza to samo co przeciwnik. Zejdź mi z oczu przeciwniku! Brzmi lepiej. Stoisz mi na drodze – drodze mojej miłości do człowieka. Blokujesz mnie, przeszkadzasz. Myślisz o sobie jak szatan.

Powiedział to Jezus, a wydawało się po ludzku że św. Piotr ma rację, chciał dobrze, by było miło i nie bolało. Nasze myśli i pragnienia też takie, by nie było trudno, by nic mnie to nie kosztowało. Nasze widzenie spraw, by nam było dobrze.

Są różne w nas sytuacje kiedy możemy niechcący bądź chcący stać się przeciwnikiem Jezusa. Bo nasze myślenie spraw mija się z prawdą Boga. Nasze prawdy, nasze pragnienia.

Niejednokrotnie w najmniej oczekiwanym momencie, bo chcieliśmy dobrze. To taka fałszywa przyjaźń Ewangelii na skróty jak mi pasuje, jak ja to widzę, zresztą i my mamy takie powiedzenie: Boże strzeż mnie od przyjaciół (fałszywych) bo z wrogami sam sobie poradzę. Albo im więcej masz przyjaciół tym więcej masz wrogów.

Taki swoisty koń trojański. Jakaś nasza myśl, sytuacja, decyzja, opinia. Ludzka miara nie po Bożemu. Nasza rada, co nie lubi poświęceń.

Właśnie dziś targają sercami ludzkimi w innym wymiarze myśli: przyjaciel to czy przeciwnik? Szata może zwieść ale i nasze myśli mogą nas zwieść gdy zabraknie miłości.

Sami pod bokiem Jezusa możemy nimi się stać, co pokazuje św. Piotr. Gdy będzie nasza rachuba nie Boga. Zabraknie świadectwa i miłości. Raczej miłość własna i brak odwagi na Boże wyzwania. Ducha i mądrości Boga.

Nam się to może też nie podobać: możemy być w pewnym sensie wrogami takiego patrzenia na chrześcijaństwo:

Miłość bez uczynków jest martwa. Ale i wiara wymaga uczynków. Przecież złe duchy też wierzą i drżą. Myśląc tylko o dobroci okazuje się, że to za mało bez wiary i Jezusa. A dziś ma być dobrze, ale ani słowa o Jezusie, by nie drażnić.

Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je.

Krzyż, cierpienie, oplucie. Przecież mamy mieć spokój.

Dziś miłość blokuje strach. Ale i miłosierdzie ciężko włączyć gdy właśnie krzyż i Jezusa uważa się za przeciwnika. A sama dobroć bez refleksji i świadectwa skąd pochodzi to za mało. Bo może być znakiem sprzeciwu.

Z nią wiąże się cierpienie dla Jezusa. A my mieliśmy inne plany.

Bo kim jest Jezus to fundamentalne pytanie. Nie dla innych. Bo jest dziś i dla uczonych w Europie i starszych wszystkim tylko nie Bogiem, ale też pytani kim jest dla mnie i ciebie, by działał przekonywał i wychowywał. A że tydzień wychowania chrześcijańskiego właśnie spróbujmy poza tym co ludzie uważają i nie do końca wiedzą i może nas nieraz przekonują do innej wizji Boga, chrześcijaństwa spróbować wejść w ducha tygodnia wychowania chrześcijańskiego i przypomnieć sobie z katechizmu KK ? Kim jest Jezus.

Jaką rolę spełnia w świecie, z czym Go kojarzą i jakie tęsknoty w Nim upatrują. Jaką łatkę się Jezusowi dokleja. Co z nim robią? Przecież my także podchodzimy ze zniewagami i opluciem. Nie cenimy jako społeczność, odrzucamy zasady. I własnym myśleniem też osłabiamy jego plan, by było nam ładnie i  łatwo i szczęśliwie. A jak nie jest uciekamy i wątpimy. Też jak Piotr.

Dziś znów pytania o to by nie było cierpienia, jak ulżyć, gdy brat lub siostra czegoś koniecznego do życia nie mają, ale najważniejsze jest pytanie: za kogo ludzie Mnie uważają? I ty za kogo mnie uważasz?

Ciężko grać dla Jezusa. Inny styl. Inny cel wygranej. Tu jest fair play choć w świat gra inaczej. Nam nieraz łatwiej przeciw. Mieć inną wizję. Trudniej Bogu coś zdziałać, bo czasem swoi grają na swoją bramkę bo popełniają za dużo błędów. Brak wiary i miłości. Brak treningu. Jeden dobry zawodnik niewiele w drużynie może.

Czy jestem w drużynie Jezusa. Strzelam miłością do właściwej bramki a grzechem i egoizmem nie puszczam goli.

Tzn. wygrywa ze mną czy przegrywa Chrystus? Bo Jego plan miłości był inny i wybrany zostałem właściwie powołany przez Niego dla Niego.




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...