Niedziela Miłosierdzia (2 wielkanocna)

czerwonego-serca-kształtny-kalkulator-36157988 (1)Niedziela Miłosierdzia.

Dzisiaj słowo miłosierdzie. Temat szczególnie nam bliski. Zwłaszcza jak trzeba znaleźć dla człowieka szansę. Gdy trzeba trzymać się nadziei do końca.

Bo Bóg jest miłosierny. Pozwala wszystkim się zbliżyć do siebie. I kocha wszystkich. Czeka na nas jak na niedowiarka św. Tomasza. Czeka na nieobecnego sercem czy ciałem. By przyszedł i się przekonał.

Bóg jest kochającym Ojcem. Czy taki obraz Boga mamy? Czy w środku siebie, mimo, że wołamy Ojcze nasz, potrafimy spojrzeć na Boga z miłością? Taką ufną, nie policzalną i przeliczalną grzechy i nasze błędy.

Dziś kalkulator. Bo my próbujemy jednak jakoś miłość obliczyć. Skalkulować. Tę naszą miłość do człowieka i Boga.

Bóg po prostu wyciąga ręce i nam się daje.

A my? Trochę liczymy tę miłość…  kocha, nie kocha, ma za co kochać, kocha za mało, bo…

Dziś trzy problemy związane z miłością i miłosierdziem. Chcemy dobrze. Chcemy pierwotnego Kościoła. Chcemy wzajemnej pomocy. Tylko zawsze stawiamy się w miejsce tych co chcą dzielić cudze. A wnosić jak najmniej, bo dziś to coś co mocno boli. I nie ufamy, że jak pójdziemy z dobrem na całość, to Bóg znajdzie kogoś kto nam pomoże. Że Bóg nas nie zostawi z kłopotem, ale życie przekonanuje, że ktoś stał z dobrem, był dobry, ale w kłopocie nagle został sam. A my? Chcemy wszystko ratować, pomóc… ale spodziewamy się wszystkiego od bliźnich, a my zawsze tłumaczymy się, że tylko tyle możemy.  Gdybyśmy ja i ty wszystko sprzedali było by dużo dobra… ale tak nie jest. Nikt z nas nie wyjdzie przed orkiestrę, kiedy życie wystawia tyle rachunków a codzienność jest trudna. Nie te czasy, nie te warunki. Nie ta mentalność. Za mało może nie wiary, nie ducha, ale zaufania do siebie. Bo żyjemy w czasach walki o ciągły lepszy byt i walczymy, by mieć nad być. Gdy wkładamy swój udział miłosierdzia, można się zapytać? Czym dysponujemy? Bóg przez ile ma pomnożyć. Co w ludzkich rękach dzielić. Dzieła caritas dziś mają swoje święto. Może ktoś wspomoże, może się ktoś zaangażuje?.

Miarę też mamy do bliźnich. Robisz to nie robisz tego i wychodzi, że nad kreską czy pod kreską?

A miarą jest prawda i miłość. Kto spełnia przykazania kocha Boga. My też tak kochamy jak złodziej w sklepie. Dotąd grzech. A tu nie. Zmieściłem się. Wykroczenie a nie przestępstwo? Nie złapano mnie, więc nic złego nie zrobiłem. Oceniam się trochę inaczej jak w szkole, zawsze wyżej. Zawsze lepiej niż inni. A bliźni? Jaką ocenę z miłością mu wystawimy, czy po prostu wyciągniemy średnią, bo za to oceniam go wysoko, a za to nisko, a przez to nie zdaje w naszych oczach.

Wreszcie Ewangelia. Jezus czeka. Nie liczy zdrad. Opuszczeń. Lęków. Po prostu wyciąga przebite ręce i serce. Czeka, aż wiara i miłość sprowadzi człowieka. Gdyż trzeba samemu przyjść. Uwierzyć. Pokochać. Daje się właściwie jak dowód dotknąć, zbadać, prawie w ranach sponiewierać, trochę jak Ojciec, którego dziecko ciągnie za nos i wkłada palec w oczy, by spytać się a co to jest?

My chcemy miłosierdzia, ale jak ono często liczy, podlicza. Kalkuluje. Bóg nie. Ale mamy przyjść jako jego dłużnicy. Dłużnicy miłości. Wrócić, bo daliśmy się przekonać.

Niedziela miłosierdzia. Niech wygra miłość w sercu nie kalkulator.

Przecież ma być miłosierdzie. Bóg jest. My korzystajmy i choć trochę naśladujmy. Nie licząc grzechów, nie obliczając miłości Boga, ale kochając miłosiernie, bo Bóg to liczy… na nas.




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...