Po znajomości (29 Niedziela Zwykła)

Kto w dziecięcych marzeniach nie chciał być znanym i sławnym: sportowcem, piosenkarzem, naukowcem, człowiekiem. Bo zapewne ta sława wiąże się i wiązała z dostatnim życiem. Możliwościami. I niektórzy są znani i sławni. A jak tracą na znaczeniu często znikają w społeczny niebyt, niepamięć, przeżywają załamanie. Zresztą i dziś najważniejsze jest by coś osiągnąć, zyskać, przebić się na sam wierzch. My to znamy, bo niektórzy przepychają się bez skrupułów. Inni bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia i za wszelką cenę ustawiają się i rozpychają łokciami. Inni się poddają bądź gorszą i zawodzą przez taką postawę i nieuczciwe zagrania. Może już nie wierzą się uczciwie uda. Ale dziś raczej człowiek też chce coś osiągnąć i się ustawić. Mieć znaczenie, być u władzy, i czerpać z niej korzyści. Być Kimś, przez to coś. Przez posiadanie, przez tytuł… Wielu marzycieli i zawiedzionych bądź spełnionych ludzi. Uczniowie Jezusa też od tego ludzkiego myślenia nie byli wolni. Było o prześladowaniach i cierpieniu, a oni myśleli o czymś zupełnie innym. I trochę jak to ludzie spodziewający się wiele, po znajomości na skróty i po łatwiźnie. Jezus wykorzystał tę okoliczność, by stwierdzić, że logika wiary w Jezusa jest zupełnie inna. Wielcy dają odczuć swą władzę, nieraz znamy to z pracy że na siłę muszą pokazać kto tu rządzi, czyja jest racja; a miara Ewangelii mówi: kto chce być wielki niech się stanie sługą. Ale akurat na ten argument jesteśmy głusi. I jeszcze na jeden: że tu jest wielkość: kiedy zmiażdżeni jesteśmy cierpieniem. Gdy mamy wierzyć gdy po ludzku jest pod górkę albo się nie opłaca. Gdy pojawia się cierpienie wtedy mamy trwać mocno w wyznawaniu wiary: ROK WIARY. Bo dziś dzień misyjny z hasłem: Głosić wiarę z radością. My mówimy często: a z czego ja mam się cieszyć? Trudno się cieszyć. Ale bez radości nawet kiedy piję z kielicha cierpienia, ciężko przekonać i wiarę głosić. Pokazać, że daje siłę i w życiu ma sens i wartość. A gdy ciężko na ciele bądź ciężko, bo nie osiągamy tego o czym marzyliśmy przeżywamy głębokie rozczarowanie. Taka często jest ta nasza wiara, wiara zabobonna i cierpiętnicza. A powinna być ufna i wytrwała zwłaszcza w cierpieniu. Jakże rzadko wiara jest chlubą. Nie modna, ale wartością, którą trzeba i należy się dzielić. Dziś za często ci rozreklamowani mówią, że nic nie daje, po co? A drudzy może chcą, bądź tak zawsze przedstawiani są, że chcą ustawić się przy Jezusie i na Jezusie. My też tu jesteśmy z wiarą, czy z pragnieniem, by wszystko po mojemu było po znajomości i po łatwiźnie. A tu ciągle wezwanie: krzyż i stawiane trudne wymagania. A dziś człowiek, przyznajmy, w masie nie lubi cierpieć i się poświęcać. I rezygnuje z czegoś co się nie opłaca. Dzisiaj niedziela liczenia. Czy Jezus może liczyć na ciebie gdy tobie to liczenie na więcej po ludzku jeszcze się nie kalkuluje się? I coś nie po myśli jeszcze nie opłaca? Zaufaj. I naucz się przyjmować wysłuchaną modlitwę.




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...