I bądź tu mądrym (14 niedziela zwykła)
Żaden Prorok nie jest mile widziany wśród swoich. I w swojej ojczyźnie. Jak często chciałoby się różne sytuacje życia podsumować tymi słowami Jezusa. Jak często sobie może pod nosem tłumaczymy niesłuchalność, odrzucenie, lekceważenie, ośmieszenie, bezowocność słowa i działania… chociażby dobre rady zbudowane na własnych błędach czy doświadczeniach. Bo w sprawach wiary: z tzw. religijnością czy moralnością jak ciężko się przebić tym swoim. I wśród swoich. I z życiową mądrością, autentycznym dobrem też ciężko. Zwłaszcza jak ktoś uwikłany w zło wie lepiej. Albo bez tych rad czuje się lepiej. Często – tych swoich- nie traktuje się w słuchaniu często tak poważnie i z autorytetem jak obych. To dlatego w Kościele jak zaczynają się rekolekcje by przełamać lody prosi się i obcych kaznodziejów i spowiedników. Bo obcy, nie znają nas a my nie znamy ich – i wszystkim łatwiej. To dlatego kandydat na księdza pochodzący z danej parafii nie trafia z zasady do swojej rodzinnej parafii, bo niewiele wskóra a szybko pojawia się te ludzkie ale i uprzedzenia. Ale pozostaje pytanie w kościele: czy o narzędzie czy tego co je używa chodzi? Bo kogo słuchamy? Kto nas przekonuje i dlaczego? Możemy sobie dziś postawić takie pytanie. W słuchaniu kogoś co nas przekonuje? Opinia, mit o czyjejś wspaniałości, niewiedza o jego słabościach, niespełnione marzenia, bunt czy wiara? Kogoś słuchać musimy. Za kimś i tak pójdziemy. Z czasem ktoś nas do czegoś przekona. Prorok to ten kto głosi słowa Boże. Prorok to ten co mówi o Bogu. Ten kto Boga uczy – kochać, poznawać, naśladować. Prorokiem jest każdy chrześcijanin na mocy chrztu i bierzmowania. Wezwany do życia wiarą i głoszenia jej. Apostolstwa i bronienia. Ale czy w masie katolików ktoś tym zadaniem czy obowiązkiem się przejmuje? Zapewne nieliczni, choć tacy też są, szkoda, że w mniejszości. W ścisłym znaczeniu urząd prorocki ma każdy kapłan. I właściwie jak spojrzy się na tzw. ochrzczonych to tomu dziś często przeszkadza ksiądz i Kościół? Kto nie chce słuchać? Kto nie docenia i nie ceni? Ci swoi czy ci obcy. Przecież mówimy: chrześcijański to kraj. I właściwie tak jak wtedy zawsze osłabiają słowo i mądrość Ewangelii pytania i problemy ludzkie: dlaczego?, skąd? czy my nie znamy? W naszej religijności tej tradycyjnej i dla oka zawsze trzeba sobie postawić pytanie dla kogo ja jestem? po co wierzę? kogo słucham? I zawsze odpowiedzią powinien być: Bóg. A człowiek jako narzędzie w oczach Stwórcy jest słaby i zawodny, ale to nie powód by odrzucić tego, który posyła. Dziś proroctwo nie jest modne, ale wróżbiarstwo jak za pogan robi furorę. Bo człowiek słucha tego co chce usłyszeć a nie to co ma usłyszeć. Gdzie brakuje wiary pojawiają się zabobony ukryte pod płaszczykiem nowoczesnej niewiary. Gdzie zdejmie się Boga tak pojawiają się bożki i złote cielce. Historia człowieka w doświadczeniu religijnym jest zawsze taka sama. Jezusowi też nie wierzono, więc niewiele mógł zdziałać. Dziś z założenia też ciężko przekonać, że Bóg mówi i działa. Mało wiary a wiele pytań tak stawianych by nie uwierzyć i odebrać autorytet. Tylko się wtedy pytam: po której stronie jesteś? I co oznacza: wierzę i jestem uczniem Chrystusa. Prorok to zaszczyt, zadanie i odpowiedzialność. W proroctwo zawsze wpisane jest odrzucenie, niezrozumienie, samotność i fascynacja świata. Ta wyjątkowość. I prześladowanie. Słaby ksiądz to nie powód by nie wierzyć. Jak słaby dentysta by nie chodzić do gabinetu by zęby ratować. Jak słaby strażak co podpalał by straży nie wzywać jak się pali itd. Jak…. i tu można wymienić wszystkich, bo zawsze człowiek może zawieść… ale najbardziej dostaje się prorokom… bo prorok nie jest mile widziany. Miłego świadectwa w wakacje. Choć i tak cokowiek zrobimy będzie pytanie…. oooo dlaczego? skąd? po co?