Boża lupa czyli Boże Ciało

Kazanie na Mszy św.:
W ostatnią niedzielę obchodziliśmy Uroczystość Trójcy Świętej. Bóg. Niepojęta tajemnica. Ale przecież Bóg nie jest odległy – jest TU: sam Jezus powiedział: oto ja jestem z wami aż do skończenia świata: Bierzcie i jedzcie – bierzcie i pijcie to Ciało moje, to krew moja.

W ten szczególny czwartek mamy wrócić do Wielkiego Czwartku i jeszcze raz przypomnieć sobie, po Uroczystości Trójcy Świętej, jak ważna jest Msza św. jako uczta Boża, w czasie której Pan jest rzeczywiście z nami. Że to doświadczenie Boga dokonuje się tu i teraz.

Z pamiętnika S. Faustyny:

W pewnej chwili powiedział mi Jezus: opuszczę ten dom… ponieważ są w nim rzeczy, które mi się nie podobają. I wyszła Hostia z Tabernakulum i spoczęła na rękach moich, a ja z radością włożyłam ją do Tabernakulum. Powtórzyło się to drugi raz, a ja uczyniłam z nią to samo, jednak powtórzyło się to trzeci raz, ale Hostia przemieniła się w żywego Pana Jezusa i rzekł do mnie Jezus: Ja dłużej tu nie zostanę, a w duszy mojej nagle obudziła się moc miłości ku Jezusowi i powiedziałam – a ja nie puszczę Cię, Jezu, z domu tego. I znowu znikł Jezus, a Hostia spoczęła na rękach moich. Znów włożyłam ją do kielicha i zamknęłam w Tabernakulum. I pozostał z nami Jezus. Starałam się trzy dni odprawić adoracje wynagradzającą.

Ostatnio znów modne stało się manifestowanie. I pochody. W różnych sprawach.

My pragniemy przejść naszą procesję. To nie tylko pobożny spacer. Folklorystyczna tradycja. To dzień naszej manifestacji, że wierzymy, że Jezus Chrystus ten sam jest z nami. Obecny w darze Eucharystii, w każdej Mszy św. jest z nami w tabernakulum. To dzień, którym przypominamy sobie, że jest z nami Bóg. Nie jest tylko w idei, w wiedzy czy światopoglądzie, w marzeniach czy pragnieniach, ale jest rzeczywiście z nami. W każdej Mszy św. O którego to Pana mamy się troszczyć. I o nim pamiętać. Wierzysz że jest z nami? Za chwilę wyjdzie ku tobie, nawet więcej… chce być z miłości w Tobie. Bóg jest blisko. To spotkanie z Nim. Wierzysz? Bądźmy tego świadkami, że za chwilę wyjdzie z nami i dzięki nam tam Bóg…

Kazanie po Procesji:
Procesja eucharystyczna pojawiła się w czasach, kiedy nie wszyscy ochrzczeni wierzyli, że we Mszy św. jest prawdziwy Bóg. Nie przyjmowali tego do serca, może też nie klękali po drodze, może nie chodzili z chęcią do kościoła, może się przyzwyczaili do tej idei, bo niewiele było w masie wiary? A to był już XIII wiek! Jak za naszych czasów: podobnie, bo problem jest z tzw. życiem eucharystycznym, czyli Mszą św., Komunią św., czyli tzw. praktykowaniem czy jak się mówi: chodzeniem do kościoła.

„W tym życiu zbieramy kapitał do życia przyszłego. Ale bać się!… Obawa śmierci tak skandaliczna, a tak pospolita wśród obecnego pokolenia jest chorobą wynikającą z zaniedbania higieny ducha. Zdrowie ducha wymaga, ażebyśmy równie często myśleli o Bogu i życiu wiecznym jak o jedzeniu i o rozrywkach; a że tego nie robimy, więc zamiera u nas zmysł duchowy i stajemy się gorszymi kalekami niż ślepcy.

Stąd nasze życie nierówne i gorączkowe, stąd brudny egoizm, nurzanie się w drobiazgach, brak wysokich celów i osłabiona energia. Dzisiejsza cywilizacja, która zamiast Boga i duszy postawiła pierwiastki chemiczne i siły, wygląda marnie, a może skończyć bankructwem”.

I bankrutuje nieraz ma się takie wrażenie wiele sfer życia człowieka. I państwa i przedsiębiorstwa i rodziny i małżeństwa. My raczej nadzieję pokładamy, bo …słyszymy głód piłki. Może sukcesu. Może święta. Kolejki po bilety i karnety na wejściówki. Głód wielkich wydarzeń. A czy jest głód Boga. Głód największego wydarzenia: zbawienia świata. Nastawiamy się na emocjonujące spotkania. A spotkanie z Bogiem? Jest równie emocjonujące? Co wyraża się w Eucharystii. To jedyne moment i jedyna okazja, by przypomnieć sobie, że jest z nami Bóg. Że człowiek będzie zawsze głodny, gdy serca nie nasyci Bogiem. Nie dopełni życia bez bliskości Boga.

Przeszliśmy procesję. To znak, że my jesteśmy pielgrzymami i z Jezusem idziemy, by dojść do celu. Do nieba. Że Jezus nam towarzyszy. Dzisiejszy człowiek też woła chleba i igrzysk. Igrzyska za chwilę będą, oby niektórzy nie potracili głowy, o chleb się ciągle martwimy. I mało tego „dobrego” chleba. Natomiast  chyba nam nie brakuje tego „starego”. Chleb jest nawet już w śmietnikach. Ale czy jest jeszcze w tym współczesnym wołaniu człowieka o to, co myśli że jest najważniejsze, miejsce dla Boga?  Potrzeby są rozbudzone. Chleba i igrzysk. A ten Boży chleb? Jest potrzebny? Coraz częściej mówi się, że dla wielu chrześcijan nie najważniejszy jest sakrament eucharystii ale sakrament zakupów. Bierzcie i jedzcie – mówi Bóg o Sobie. Bierzcie i pijcie. Ale raczej głód serca dziś nasycamy inaczej. Bierzemy i jemy i pijemy. Konsumpcja rośnie. Ale sycimy się coraz częściej  obok Boga i bez Boga. Praktykowanie spada.

A my przecież nie jesteśmy sami. Idziemy z Bogiem i ucztujemy z Bogiem. Sami jesteśmy chodzącymi po Mszy św. tabernakulum. Właśnie sobą niesiemy Boga. Jego naukę, Jego miłość. Niesiemy na sztandarach… jak dziś i życiem (oby) 365 dni w roku.

Mózg jest soczewką. Na której skupiają się wszystkie doznania człowieka. To myśl jednego z autorów cytowanego wyżej (Prus). Jak soczewka – lupa z jednej strony powiększa przedmiot widziany tak z drugiej widać wielkie oko obserwatora. My wpatrujemy się w soczewkę naszej wiary. Monstrancję a w niej Jezusa. Monstrancję a właściwie Jezusa. Jezus patrzy dziś na nas. Bóg widzi nas blisko siebie. A my dzięki Jezusowi widzimy Boga bliżej. Ta monstrancja dziś skupia nasz wzrok, siły. Towarzyszy nam publicznie na naszych ludzkich drogach. Bóg poprzez tą monstrancję patrzy na nas i przez nią zaprasza nas do siebie. Nam towarzyszy, jest blisko a innym się przypomina. Bóg patrzy. I czeka… cos się zmieni? W nas? W świecie. Wierzysz, że tam stoi Bóg? (patrz monstrancja i hostia) Wierz, więc bądź. Ucztuj! Spotykaj w niedzielnej Eucharystii, która jest biletem do nieba. Poczuj tę bliskość. Byś miał życie wieczne i się nie bał! Byś tym życiem nie zbankrutował… przed Bogiem.




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...