Da się bezzałogowo do nieba? Prorok niemile widziany (14 N...
Przez pewne lotnisko na Dalekim Wschodzie przeszła ulewna burza. Pasażerowie przebiegali w pośpiechu płytę lotniska, by dostać się na pokład SAMOLOTU, który czekał gotowy do odlotu. . Miła stewardesa pomagała pasażerom w rozlokowaniu się. Nadchodził już moment odlotu i jakiś członek załogi zamknął potężne drzwi samolotu. Nagle ujrzano mężczyznę biegnącego w stronę samolotu. Spóźniony człowiek ochraniając się swym przeciwdeszczowym płaszczem, zaczął mocno walić w drzwi samolotu, prosząc by mu otworzono. Stewardesa próbowała dać mu do zrozumienia, przy pomocy gestów, że jest już za późno. Człowiek jeszcze mocniej zaczął się dobijać do drzwi. Stewardesa starała się przekonać go, aby zaniechał usiłowań. «Nie mogę… Jest już za późno… Musimy odlatywać» – powtarzała. Nic to jednak nie pomagało: człowiek nalegał i stanowczo domagał się wpuszczenia. W końcu stewardesa otworzyła drzwi. Wyciągnęła dłoń i pomogła spóźnionemu pasażerowi wdrapać się na pokład. W pewnym momencie zaniemówiła ze zdumienia. Człowiek ten był pilotem samolotu.
Nie jest prorok mile widziany we własnej ojczyźnie.
Jakże życiowa to myśl Jezusa. Prorok w znaczeniu biblijnym, to ten kto głosi słowa Boga, przekazuje jego naukę. Prorokiem jest ten kto mówi o Bogu. I widać, jak te zdanie jest ciągle aktualne. Jezus w świątyni, naucza pobożnych krewnych i znajomych. Ale kiedy przechodzi do konkretów. Wychodzi przed wszystkich, oczy są na nim skupione. Kiedy czują, że ma rację – mądrość, cuda… podważają jego wartość i godność. Kończy się życzliwość i posłuch i zaczynają się szemrania. I dziwne pytania, z nutką zawiści i zazdrości? Skąd on to ma? Jest coś na rzeczy Z tym buntem tzw. swoich, tych bliskich. Że jak jest pod nosem, na wyciągnięcie ręki i racja i mądrość i prawda to nie. Coś jest z tym odrzuceniem racji i autorytetu przez broniącego się przed prawdą, której nie ma. Na różnych płaszczyznach możemy odczytać przestrogę Ewangelii. W Polsce – uważanej jeszcze za katolicką podważa się często słuszność norm Ewangelii, niby są w tym Kościele prawie wszyscy, Kościół historycznie i społecznie ma zasługi, postrzegany jest w badaniach nawet jako swoista solidna marka (szok?!) a ciągle jak bumerang kłótnie i dyskusje: czy zgodne jest z konstytucją nauczanie religii w szkole, bo 96% to zadeklarowani katolicy, czy nie?, wliczać czy nie, czy ma być czy nie. Bo katolicy to prawie wszyscy a to niesprawiedliwe dla innych. Kościół to zrobił dobrze, dobry pomysł, ale dlaczego akurat Kościół? On jest do innych spraw – duchowych, do życia niech się nie wtrąca! Na płaszczyźnie życia Kościoła wracam pamięcią do Proroka przełomu wieków. Jan Paweł II okrzyczany Santo Subito a pamiętamy ile razy krytykowany za życia za słowa za nauczanie a potem, gdy umarł okazał się najlepszy na świecie i świat po stracie zamarł.
Prawda, wystarczy artykuł o Kościele, o księżach, gazeta, na internacie. Nie zostawią niektórzy, może, że anonimowi, suchej nitki, że wszyscy są tacy sami i podejrzani.
Księdzu pracuje się ciężko w rodzinnej parafii, dlatego jest przenoszony, bo go znają od kołyski i często to przeszkadza. Co ja księdzu będę mówiła, jak widzi mnie w ogródku opalającą się i jest moim sąsiadem. Więc wysyłany jest ten ksiądz dalej od domu rodzinnego. Pamiętam, jak poszedłem do seminarium mojej mamie sąsiedzi przestali mówić dzień dobry. Słyszmy, księża są tacy, a Ksiądz sam jest taki a taki więc po co go słuchać. Ale i w domu kiedy mówi się o wierze potrafią niektórzy zrobić wielkie oczy; słyszą nawiedziło cię, zdurniałaś do reszty? W sąsiedztwie odwracają się, kręcą głowami, on – niemożliwe, pamiętam jaki kiedyś był! Nie daj Boże! On kręci się przy kościele… to podejrzane, jaki on ma w tym, interes? Jak często ciężko się przebić. Jak oporne są serca młodych, męża, żony do wiary i pobożności. Bo ty pobożny ale ja cię znam i wiem jaki jesteś… Sprawa Jezusa będzie znakiem sprzeciwu. Słowo Boże zauważa, że ludzkie serca są twarde na Boże słowo i Bożą obecność Religia tak, ale bez konkretów, Tradycja bez wiary, zwyczaj bez źródła i sensu. Trudno być prorokiem i słuchacze niewdzięczni, i twardych serc i i kieruje ludźmi zazdrość i zawiść, bo jak to jeden taki jak my ma być kimś innym, i słabości głoszących wielkie, medialne, mówiących pięknie, ale doświadczających własnej ograniczoności, choć nie mówiący się liczy ale ten w imieniu kogo mówi… Jest dziś taka pokusa religijności bez Boga, księża be ale chrzest i pogrzeb to musi być. I w biurze kiedy ma się ktoś pojawić… ksiądz ma siedzieć, ale sakramentów nie chcę, po co ksiądz, co on robi, nic nie robi?. Stąd ten samolot bez pilota religijność bez wiary Kościół bez kapłanów… Dobrze że my jesteśmy innego zdania… Jesteśmy prorokami… na mocy chrztu… na mocy wiary słuchamy proroctw, Bożej woli… My tylko zawsze musimy sobie zadać pytanie. Po której i czy po właściwej w Takich sytuacjach jesteśmy stronie?