Niedziela Chrztu Pańskiego

Niedziela Chrztu Pańskiego (2013) , to dobry moment przypomnieć sobie słowa: tu (czy tak) właśnie wszystko się zaczęło. Więc jaka jest nasza data chrztu: narodzin dla Boga? Chrzest – szczególny moment. Początek drogi z Bogiem w odkrywaniu Go i miłowaniu. Chrzest włącza w Kościół, czyni nas dziećmi Bożymi, jest zobowiązaniem, że znajdziemy w Panu Bogu upodobanie. My dlatego i raczej mówimy: chrześcijański kraj, ale jednocześnie wobec wyzwań współczesności podsumowujemy jako katolicy (z troską rozkładając ręce na kolędzie) krótko: takie czasy. Pamiętamy św. Augustyna: czasy to ludzie, nasze czasy, nasza TA rzeczywistość, to ludzie, którzy są ochrzczeni. I jakie są nasze czasy? Czyli jacy MY jesteśmy? Bo każdy poprzez chrzest jest tym wybranym, co ma mieć w sercu prawo Boże. Każdy zobowiązany jest do świadectwa wiary (ROK WIARY): bo miły jest mu ten kto się go boi i postępuje sprawiedliwie. Poprzez chrzest stajemy się członkiem Kościoła stajemy się i ludem katolickim. Ale ostatnio byliśmy świadkami jako katolicy braku szacunku do tego chrztu i bania się Boga. Zresztą, katolickość czyli … winna być fundamentem prawdy, wartości i miłości a dziś coraz częściej jest zaminowaną granicą, bądź kruchym murem, za którym jedni się chronią, bądź kryją a drudzy skandują bądź uderzają. Mówiąc że jest niepotrzebny i jest chorobą. Niestety owa katolickość i kościelność stała się sposobem na walkę ideologiczną, na istnienie niektórych. Tak to z nami jest, że jak coś się nowego wprowadza, to mało jesteśmy szanowani jako katolicy, nie te czasy bo Idzie nowe, ale jak się nie daj Boże coś stanie, zaraz obdzierani ze skóry, z oskarżeniem: przecież katolicki to kraj. Dziś „PIJAR” Kościoła urabiany jest jako nieciekawy, wmawiane na siłę różne rzeczy: bo katolicy, bo Kościół tylko…., ale czy my w wobec głosu czy namowy świata w myśleniu nie dajemy się zwieść bądź zastraszyć bądź otępić i zatruć? Zamykanie nas w skrzyni z antykami w piwnicy czasem jest skutkiem naszego milczenia i za naszą zgodą bądź obojętnością. Nazwano ostatnio Kościół: niemym kolosem na glinianych nogach. A Piotr w domu Centuriona odważnie przemówił: a zatem w domu co ostatnio było o wierze, o wierze. Był w gościnie, co mówimy o wierze w gościnie, pracy, na ulicy, poza domem. Czy nie jest modne czasem, jak my katolicy, (kapłani, świeccy) nie podcinamy gałęzi na której siedzimy, bo w naszym mniemaniu Kościół to….? Bo akurat w tym jak nie dać się odebrać Bogu bądź ograbić z Boga współczesny katolik nie ma często okazji i motywacji do zbierania sił, wiedzy, argumentów, chęci i czasu. My tu obudź się! Czy może w tym tłumie ochrzczonych nie czas właśnie na odważne świadectwo i obronę tego co miało stać się naszą miłością od chrztu? To trudne czasy a zatem czasy na nasze zaangażowanie i odwagę. My jesteśmy, więc… my musimy iść do innych… chyba nie za późno jeszcze na dobre i przekonywujące słowo? Bo wiecie co się działo: mówią ludzie Kościoła, i tak mówi (czy w prawdzie zawsze) świat. Zimno, a to kazanie, zwłaszcza dłuższe tym bardziej niczego nie zmieni. Za zatem na dziś odwagi! Bo nie takie są czasy, ale tacy jacy my jesteśmy – my ochrzczeni katolicy… Bóg i Jego Kościół może na nas liczyć? Nie tylko w statystykach i obietnicach?

 




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...