0 X 100 = 0 a nie 100! Jest głód na świecie? Wy dajcie im...

Dzisiejsi ludzie są głodni miłości, która jest jedyną odpowiedzią na samotność i wielkie ubóstwo – Matka Teresa z Kalkuty – Matka głodnych, zaczęła od małych czynów by dokonały się wielkie.  Martwimy się o głód na świecie – ostatnio mówi się dużo o głodzie w Afryce, choć z winy ludzi a nie tylko z natury: polityka, walki, napięcia społeczne i bezradność na zło czy z obojętności świata, z niesprawiedliwości społecznej i nieproporcjonalnego podziału dóbr. Użalamy się nad niedolą głodnych a chleb leży na ziemi czy jedzenie ląduje w śmietnikach.  Winimy Boga za niechlujstwo i pazerność człowieka, niesprawiedliwość i egoizm. Bóg jest dobry a człowiek współczesny zarzuca Mu co najmniej obojętność.  Dlaczego na to pozwalasz Boże, mówimy, ale sami nic nie robimy.  Dziś słyszymy: Wy dajcie im jeść: łatwo wzdychać i się martwić, trudniej zadziałać samemu. Bóg chce naszej dobroci, którą pomnoży. Bóg daje razy 100, ale co ma zrobić, gdy mnoży przez zerową dobroć człowieka. Niech się zrobi, może ktoś inny, niech inni, na pewno ktoś się znajdzie. Bóg potrzebuje nas. Naszej miłości. Tej słowem ale i czynnej. Bo nie chodzi tylko o chleb i rybę, głód żołądka znowu wraca, ale o poczucie głodu miłości: troski, dobra i zainteresowania. Nie tylko rybę ale i wędkę. Dzisiejszy człowiek tego często szuka. Bóg mówi, że bez okazania dobra trudno uwierzyć w Boga. Komuś z pustym żołądkiem o Bogu mówić. Ale człowiek jest głodny fizycznie i duchowo. Syci się póki nie znajdzie Boga tym wszystkim co i tak nie nasyci. Bóg Daje siebie z miłości. Darmo. Dzisiejszy człowiek coraz trudniej wierzy w bezinteresowną pomoc. I bez odliczeń i odpisów daje od siebie z wolnej woli coś co nasyci i pomnoży się przez wielu. Ale pokrzepić ducha a pokrzepienie ciała to różnica. Choć i dziś powoli dochodzi się do wniosku, że bez ducha to się nie da złapać sił i prawdziwie odpocząć. Świat też chce nakarmić głód człowieka. I wystawia rachunek za wakacyjne ukojenie i relaks. Ale koszty poczujemy po wakacjach.  Czas wakacji i pytanie wraca: co nas może odłączyć od miłości Jezusa? Dzisiaj może ten głód wszystkiego: że trzeba go zaspokoić i są możliwości. Zapewne wielu nie usłyszy tego wezwania na półmetku wakacji. A my jesteśmy: z miłości, tradycji czy wyrachowania? Czas wakacji i widzimy ze rożnie z ta czynną miłością: chociażby gościnnością i karmieniem, bo drogo i ciasno i multum obowiązków, dziś wszystko kosztuje więc i ze względu na koszty mówimy, nie mam wakacji. Bóg jednak przypomina, że to także okazja do spotkania z Nim. I okazja do okazania dobroci i miłości innym:  Choć coraz częściej ludzie odwiedzają się kurtuazyjnie i pokazują potem – idźcie do miasta – do hotelu bo my skąd tu na tym pustkowiu – w tej polskiej buiedzie coś znajdziemy? Gdzie Was pomieścimy? Praca, zmęczenie, zabieganie. Msza św. Jezus nas karmi. Chce sycić nasz głód. Ale i przypomnieć, że każdy z nas niewiele/wiele może uczynić. Myśląc o krzywdzie na świecie, jak ja sam zaradzam niedoli wokół mnie? Czy tylko rozkładam ręce?  Pomyśl Pomyślmy o głodujących wtedy, gdy sami marnujemy jedzenie.  A głód: żołądka i serca będzie zawsze: My tu dla głodu serca: więc co jest głodem naszego serca? Czy Bóg? A co do biedy: przez ile ma Bóg przemnożyć twój dar i czynną troskę? Oby nie przez „0”.




promujemy

Promujemy

współpracujemy

Dziękujemy

współpracujemy także z...